sobota, 8 maja 2021

Szczęście.

 
Kilka lat temu zrobiłam sobie na fejsbuczku listę: "Szczęście to...". I niedawno wyświetliło mi się wspomnienie tej listy. Dziwne rzeczy na niej były, ale cóż, adekwatne do punktu w życiu, w którym aktualnie się znajdowałam. Dobre rzeczy były na tej liście. Wschody słońca oglądane przez szyby autobusów po nocce w pracy. Samodzielne życie. Czekolada. Ot, takie tam.

I teraz pomyślałam, że dobrze by było zrobić nową listę. Bo ja jestem w innym momencie, zmieniłam się też bardzo od tamtego czasu, cóż... jestem trochę innym człowiekiem niż byłam te pięć lat temu. Dlatego też...


Szczęście to:

Ostatni dzień w tygodniu kiedy musisz wstać o czwartej rano do pracy. Co z tego, że za tydzień trzeba będzie znosić to od nowa, ale ten piątek (albo czasami sobota), kiedy wiesz, że jutro możesz pospać trochę dłużej (chyba, że kot zdecyduje się zrzucić Ci lampę na głowę z szafki nocnej, ale to szczegóły) to coś niesamowitego. Dzień wtedy wydaje się taaaaaaaak długi i w końcu jest czas żeby coś zrobić. Nawet jeśli tym "czymś" będzie leżenie na kanapie chrupiąc wafelki śmietankowo czekoladowe i grając w Pokemony.
A przy okazji porannego wstawania to szczęście to też wschody słońca. Jestem z tej grupy ludzi, która uważa, że zachody są przereklamowane. Bo są. To o wschodzie dzieje się największa magia. Szczególnie jeśli znajdujesz się wtedy na plaży nad morzem (chociaż nie pamiętam, kiedy mi się to ostatnio zdarzyło). Mam wtedy wrażenie, że jestem jedynym człowiekiem na świecie. Że odkrywam tajemnicę, którą Ziemia chciała się podzielić tylko ze mną. W powietrzu aż migoczą iskierki właśnie tej magii. Nigdy nie czuję się tak bardzo spokojna i wyciszona, tak bardzo we właściwym miejscu i tak bardzo w zgodzie ze światem jak wtedy.

Szczęście to kot, który mimo, że czasami podły, to najczęściej jest jednak słońcem rozświetlającym te deszczowe dni. A tych dni jest bardzo dużo. Zawsze byłam totalną psiarą, miałam wymarzonego czworonoga, którego chciałam mieć, ale od kiedy mam naszego Pana Wąsatego to wiem, że to te  stworzenia są absolutnie moim odzwierciedleniem. Bo ja też nie lubię jak ktoś mnie rusza wtedy, kiedy nie mam na to ochoty. Jak mam ochotę na jakikolwiek kontakt to przychodzę sama. Lubię być spędzać czas w pojedynkę i łatwo się płoszę.
Ten moment, kiedy kot przychodzi do człowieka po odrobinę miłości lub po prostu zainteresowania, jest wyjątkowy. Pokazuje jak bardzo te stworzenie ufa swojego właścicielowi i to mnie też zachwyca za każdym razem.

Szczęście to książka, która po jej przeczytaniu, zajmuje specjalne miejsce w Twoim sercu i w głowie, to książka, o której myślisz przez następne kilka tygodni albo miesięcy i chcesz ją wręcz wciskać wszystkim na siłę bo była tak dobra, że cały świat powinien ją znać. Albo też taka, którą chcesz zachować dla siebie, zakopać jak największy skarb i ukryć bo masz wrażenie, że była właśnie dla Ciebie napisana. 

Szczęście to nowy kawałek Twojego Najulubieńszego Zespołu Na Świecie, w którym zakochujesz się od pierwszego przesłuchania.

Szczęście to przełamanie swoich strachów. Panicznie boję się dentystów, tak bardzo, że przez każdą wizytą stresuję się tak bardzo, że prawie mdleję. P A N I C Z N I E . A teraz stwierdziłam, że ej, Ada, masz już dużo lat, weź się ogarnij. I po każdej wizycie czuję się naprawdę szczęśliwa. I tak, jakbym mogła przenosić góry.

Szczęście jest wtedy, gdy w końcu nadchodzi ten dzień, że jedziesz na urlop do Polski i już przekraczasz granicę. I widzisz te ogromne ilości bilboardów i reklam i mimo, że bardzo Cię one drażnią to wiesz, że już niedługo będziesz w domu. To pierwsza wyprawa do Biedronki (naprawdę brakuje mi tego sklepu), to te dni, kiedy wiesz, że przez jakiś czas nie musisz nic oprócz odpoczywania. To spacery po znajomych okolicach. Lasy, wzgórza i doliny. Polskie książki w księgarniach. To Gdańsk. To wspominanie z Małżem pierwszych randek i miejsc, w których było się, kiedy dopiero się poznawaliście. To Castorama, w której kupił Ci pierwszego kwiatka, który nie był kaktusem. 
 

To McFlurry o smaku białej czekolady i malin.
To pierwszy słoneczny dzień od miesiąca i dwóch dni.
Świadomość dobrze wykonanej pracy. Nawet jeśli nie za bardzo się chciało i nie za bardzo miało się siły.
To kiedy przypadkiem przywalisz głową w skrzynkę pocztową, ale nie masz guza. Albo kiedy pudło kartonowe w pracy spada Ci na twarz, ale nikt tego nie widział. 
To pierwsza noc w świeżej pościeli. 
Gorący prysznic po ciężkim i zimnym dniu.
Przypadkowe spotkanie ze szkocką krową. Albo alpaką.
Pierwsza od pół roku wyprawa do księgarni.


Szczęście to "że obok Ciebie jest ktoś, a że mogło być nic. A jest wszystko".
Wspólne leniwe poranki, głupie rozmowy i czasami te mądrzejsze też, wspólne zasypianie i budzenie się. Kiedy możesz tak po prostu się przytulić bez słów. Kiedy daje buziaka w guza kiedy (jak wcześniej wspomniałam) przywalisz głową w skrzynkę pocztową.


A czasami szczęście to po prostu bycie. Możliwość doświadczania i odkrywania.   
Po prostu życie.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Kredka pisze. , Blogger