niedziela, 24 września 2017

#30

Nawet sobie nie wyobrażasz ile razy siadałam do komputera i próbowałam napisać cokolwiek.
A dzisiaj rano się obudziłam, zrobiłam sobie herbatkę, sprawdziłam pogodę za oknem (jest mgła!) i stwierdziłam, że to dobry dzień, by coś opowiedzieć.

Tak więc - siadam i opowiadam.

Będzie chyba znów banalnie - ale u mnie tak jest często, to absolutnie żadna nowość.
Będzie tak po prostu o tym, jakie życie jest nieprzewidywalne.


Rok z kawałkiem temu skończyłam studia i postanowiłam, że czas zacząć samodzielne i niezależne życie. Wysłałam kilka cefałek do kilku różnych firm w kilku różnych miastach. Jako pierwsza ( i jedna z niewielu, niestety) odezwała się firma z Gdańska i zaprosiła mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Następnego dnia.
Spakowałam więc portfel do plecaka, ubrałam się ładnie i kupiłam bilet pociągowy. Pojechałam nad morze i cóż - dostałam pracę.
Okej, praca jest, ale co z zakwaterowaniem? Każdy mi mówił, że nie dość, że nie uda mi się tak szybko znaleźć pracy (a jednak) to mieszkania tym bardziej (a jednak!).
I tak w przeciągu kilku dni po raz pierwszy moje życie wywróciło się do góry nogami.
Musiałam nauczyć się niezależności, samodzielności, dorosłości. Tego, że pranie samo się nie zrobi, rachunki same nie zapłacą, a lodówka sama się nie zapełni.
Było ciężko. Nie raz miałam ochotę wrócić do domu. Wrócić do tego, że nie musiałam się o nic martwić. Mogłam nic nie robić całe dnie. Mogłam tak w sumie trochę zmarnować życie.
Jak to dobrze, że jednak tego nie zrobiłam.

Życie w Gdańsku było całkiem miłe. Całkiem dobre.
Przede wszystkim - poznałam naprawdę wspaniałych ludzi. To chyba najważniejsze. Miałam pracę, którą czasami lubiłam, czasami nie, ale ogólnie nie była zła. Głównie właśnie ze względu na ludzi, dla których chciało mi się w ogóle do roboty iść.
Mogłam się trochę... pobawić. Oczywiście - w ramach rozsądku. Iść na piwo ze znajomymi i wracać późno w nocy. Pójść na koncert i nie martwić się, że nie mam czym wrócić do domu. Pojechać o czwartej rano na plażę tylko dlatego, że miałam taką zachciankę. Poznawać, doświadczać, żyć trochę bardziej niż robiłam to wcześniej. Nie szalałam zbytnio, ale i tak było bardzo dobrze.

A potem, niespodziewanie, ni stąd ni zowąd poznałam człowieka, który znów całkowicie wywrócił moje życie do góry nogami. W sumie - to on znalazł mnie. I dzięki Bogu!

Znów zaczynałam wszystko od początku - tyle że w nowym kraju.
Decyzja o wyjeździe zagramanicę podjęta była dosłownie w kilka minut. Ale to była dobra decyzja. Chyba jedna z najlepszych jaką w ogóle podjęłam w życiu.
Chociaż to trochę dziwne. Zawsze mówiłam, że co jak co, ale z Polski to raczej nigdy nie wyjadę na dłużej. A tu proszę - jestem w Holandii i mam się tu świetnie. Tęsknię bardzo, ale daję sobie z tym radę, dam radę jeszcze trochę, a jak już nie dam, to przecież zawsze mogę kupić bilet na samolot i przylecieć na kilka dni, ukoić tęsknotę.
Przeprowadzka była straszna. Nie wiedziałam czego oczekiwać, nie znałam języka (nadal nie znam, ale już niedługo, już niedługo), nie wiedziałam czego się spodziewać, czego oczekiwać. Jak żyć. Ale jakoś tak... wszystko łatwo poszło. I idzie nadal. I oby tak jak najdłużej.

Piszę o tym wszystkim bo często ostatnio nachodzi mnie myśl, że jeszcze kilka lat temu całkiem inaczej wyobrażałam sobie swoje przyszłe życie. Myślałam, że w wieku dwudziestu kilku lat nadal będę mieszkać w domu rodzinnym i pracować w małym markecie w mieście obok za najniższą krajową. Że spędzę tam samotnie całe życie. Że nie czeka mnie w życiu nic dobrego. Miałam ogromną ilość chwil załamania, kiedy w głowie siedziały mi same złe rzeczy. A potem stwierdziłam, że przecież nic się samo nie zrobi, że muszę zacząć działać.
I wtedy zaczęły mnie spotykać chyba same najlepsze rzeczy chociaż absolutnie na nie nie zasługiwałam i nadal nie zasługuję.
Ot, banały.

Mam dobrą pracę.
W pracy dobrych ludzi.
Mam fajnych znajomych.
W życiu też super ludzi.
Mam najlepszego Ulubionego Człowieka na świecie.
Mam co jeść.
Jestem zdrowa.
I widziałam na żywo prawdziwą pandę.

Czego chcieć więcej?
Wszystko mam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Kredka pisze. , Blogger